I nie chcę w tym wpisie wchodzić w kwestie dywagacji moralnych czy ideologicznych. Jedyne do czego zmierzam to zwrócenie Twojej uwagi na źródła opisujące rzeczywistość taką jaką jest (a nie taką jaką wydaje nam się, że jest). Na szczęście wydawane w Polsce publikacje i książki traktujące o wysokiej wrażliwości są pisane przez specjalistów z dziedziny psychiatrii i psychologii o niemałym doświadczeniu. Jak na razie nie musimy martwić się powstawaniem nowych zagorzałych ruchów zrzeszających osoby nadwrażliwe na przykład w obronie ich praw lub budujących miejsca kultu. Możemy rzetelnie i z chłodną głową badać wysoką wrażliwość jako konkretną naturę naszego umysłu czy specyfikę układu nerwowego tak samo jak ma to miejsce np. w przypadku osób predysponowanych do szybkiego biegania, nadzwyczajnie silnych czy geniuszy. Jest to konkretna cecha funkcjonowania naszego ciała, z którą się urodziliśmy i cokolwiek byśmy nie zrobili to nie uwolnimy się od niej.
Skoro już ustaliłem, że źródła, którymi dysponujemy w Polsce (mimo, że wciąż ograniczone) na temat wysokiej wrażliwości należą do tych “legitnych” to postaram się odpowiedzieć na pytanie: “Kim tak naprawdę jest osoba wysoko wrażliwa?”. Pisząc to zdanie maluje się w mojej głowie obraz człowieka, który z zadartym wysoko nosem i lekko przymkniętymi powiekami, wstępując pomiędzy salony na spotkanie towarzyskie oznajmia gościom z pełną powagą w głosie, że “jest wysoko wrażliwy”. Następnie z postawą godną renesansowego szlachcica prosi o usługiwanie sobie poprzez podawanie mieszczącego się na stole jadła. Mimo, że sam jestem WWO (osobą wysoko wrażliwą) to niekiedy wyobrażam sobie, że ktoś wszem i wobec mógłby właśnie w takim oto tonie ogłosić zebranemu wokół stołu towarzystwu o swojej nadwrażliwości. To tak samo jakby obnosić się ze swoją orientacją seksualną, poglądami politycznymi czy faktem, że po konkretnym gatunku ziemniaków “ma się gazy”. No bo kogo to w ogóle obchodzi?
Już spieszę z wyjaśnieniem po co w ogóle zawracać sobie głowę faktem, że ktoś w Twoim najbliższym otoczeniu jest o wiele wrażliwszy niż przeważająca część społeczeństwa. A może Ty jesteś wysoko wrażliwy/a i jeszcze o tym nie wiesz?
Cechy osoby wysoko wrażliwej.
Z ang. highly sensitive person, czyli osoba wysoko wrażliwa to termin opracowany przez małżeństwo amerykańskich psychologów: Elaine Aron oraz Arthura Aron. Po raz pierwszy określenie to zostało użyte przez nich w latach 90. w celu opisania osób charakteryzujących się wysoką “wrażliwością przetwarzania sensorycznego” (z ang. sensory processing sensitivity). Według nich, owa cecha nie jest zaburzeniem, a strategią przetrwania wytworzoną w procesie ewolucji, która umożliwiała wrażliwym przedstawicielom stada wczesne ostrzeganie innych członków o nadchodzącym niebezpieczeństwie. Według nich osoby cechujące się wysoką wrażliwością stanowią około 15-20% społeczeństwa.
Poniższą listę cech osoby nadwrażliwej opracowałem na podstawie moich doświadczeń, a także książek Elaine S. Aron oraz Christel Petitcollin, które od długiego czasu zajmują się psychologią, psychoterapią lub programowaniem neurolingwistycznym. Nie musisz spełniać wszystkich poniżej wymienionych kryteriów, aby móc zaliczać się do osób nadwydajnych. Mimo, iż bycie hiperwrażliwcem ma uwarunkowanie genetycznie i fizjologiczne to nasze odczucia co do postrzegania życia mogą się diametralnie różnić. Z biegiem lat wyrabiamy w sobie różne umiejętności, a nasze procesy myślowe ciągle ewoluują. Ja na przykład, jeszcze kilka lat temu miałem tendencję do obrażania się na niesprawiedliwość świata, dużego upraszczania i moralizowania. Potem uświadomiłem sobie, że aby całkowicie wymazać niesprawiedliwość społeczną to owe społeczeństwo musiałoby przestać istnieć (a tego chyba nie chcemy). Dlatego z otwartym sercem przedstawiam Ci listę cech, którymi odznaczają się wysoko wrażliwi z ufnością, iż będzie to pole do dalszej otwartej i pouczającej dyskusji:
- Wyostrzone zmysły i zwiększona percepcja – w prostych słowach oznacza to, że zwyczajnie zauważamy więcej. Osoba nadwrażliwa jest w stanie dostrzec niuanse i detale umykające “normalnym” ludziom. Przykładem może być doszukiwanie się wzorców zachowań, bądź regularnych kształtów we wszystkim co nas otacza.
Subtelności i dźwięki w odsłuchiwanych przez nas utworach muzycznych pozostają niezauważone przez innych. Nie mamy problemu z odczytywaniem nastroju i przekazów bijących z obrazów, rzeźb czy poezji. Objawia się to również w kontaktach międzyludzkich, gdy osoba wysoko wrażliwa jest w stanie w ciągu kilku sekund wyczuć panującą w nowo poznanej grupie osób atmosferę, określić relacje i napięcia pomiędzy jej członkami oraz hierarchię społeczną.
- Bogata paleta odczuć i emocji, wysoka emocjonalność – mimo różnej intensywności przeżywanych przez nas uczuć, zaryzykuję stwierdzenie, że żadna wysoko wrażliwa osoba nie zaprzeczy, jeśli posądzę ją o kierowanie się przede wszystkim emocjami w jej życiu. Jak bardzo byśmy nie pragnęli logicznie i chłodno kalkulować naszych kolejnych wyborów życiowych to koniec końców, wybierając tylko cyferki albo stan naszego konta bankowego zderzymy się ze ścianą. No bo za ile pieniędzy jesteśmy w stanie sprzedać nasze dobre samopoczucie idąc do nowej pracy? Miałem okazję osobiście poczuć atmosferę panującą w wielu miejscach zarobkowania i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że moje szczęście w miejscu pracy jest dla mnie kwestią najważniejszą. Na gorszą “uczuciowo” opcję mógłbym się zgodzić, jeżeli byłaby naprawdę intratna finansowo i nie musiałbym jej wykonywać przez dłuższy czas (może dlatego tak często zmieniam pracę?). Nic, oprócz tak naprawdę poczucia misji, spełnienia i dobrej atmosfery nie jest w stanie utrzymać mnie przez długi czas w jednym miejscu, a decyzję o zmianie pracy jestem w stanie podjąć z dnia na dzień, nawet jeśli czynniki zewnętrzne na to nie wskazywały, a kolegom z pracy moja decyzja może się wydawać nielogiczna. Jest druga, lepsza strona tego medalu. Otóż uważam się za faceta z temperamentem o wiele bardziej kobiecym i dzięki częstemu odczuwaniu skomplikowanych emocji jestem w stanie lepiej je zrozumieć.
- “Mózg jak na koksie” – wybacz to infantylne stwierdzenie, ale jedyne porównanie, które przychodzi mi na myśl to fakt, iż działanie naszego umysłu jest jak silnik, który ciągle pracuje na wysokich obrotach. Oznacza to, że nasz umysł stanowi dla nas samych nieskończoną skarbnicę pojawiących się wizji, obrazów, wyobrażeń, historii, domysłów i snów. Jest to również powodem, dla którego sam nie przepadam za używkami. Nic nie jest w stanie zaserwować mi takiej palety emocji i wyobrażeń jak mój własny mózg. Korzystanie w tym momencie z alkoholu lub innych wspomagaczy wydaje mi się zwyczajnie nudne i nieatrakcyjne. Źle to również wpływa na moją percepcję i zaburza pełne odczuwanie, do którego jestem przyzwyczajony na co dzień. Paradoksalnie, autentycznie dobrze rozmawia mi się z “normalnymi ludźmi”, gdy ja sam jestem trzeźwy, a oni po kilku drinkach. Dopiero “po kilku głębszych” są w stanie porozmawiać ze mną na “głębsze tematy”, których na co dzień się nie podejmują. Może dlatego z kolei tak trudno rozmawia mi się o kwestiach błahych i codziennych, które mnie zwyczajnie nudzą. “Przynajmniej zaoszczędzisz na dragach” pomyśli pewnie niejeden. Jak każda beztroska zabawa na początku może to zapowiadać się fajnie, ale przypomnijmy sobie osoby, których wizje ze smokami poszły za daleko. Niektórzy potrafili skoczyć z okna, bo to co ujrzeli zwyczajnie ich przerosło. Rozszerzona percepcja i głębokie odczuwanie na pewno pozwala w lepszym stopniu dostrzegać i zrozumieć pewne rzeczy, ale zawsze skutkiem ubocznym takiej superświadomości jest punkt kolejny, czyli
- częste przestymulowanie, przemęczenie i przytłoczenie. Jeśli już zatrzymaliśmy się przy temacie narkotyków to chciałbym, abyś wyobraził sobie mózg osoby wysoko wrażliwej jako właśnie takie łatwo dostępne, nieskończone źródło serwujących rozmaite doznania substancji. Z definicji mózg każdego człowieka jest takim źródłem, w którym pod wpływem różnych bodźców zostają uwalniane receptory konkretnej grupy hormonów. Jednak w naszym przypadku to źródło jest bardzo łatwo dostępne. Wcale nie muszę wciągać grubej kreski kokainy, aby mój mózg zalał się ciepłą falą błogiej dopaminy. U osób wysoko wrażliwych neuroprzekaźniki wysyłają sygnały do mózgu w sposób prawie niestłumiony, które mogą być wywołane nawet najmniejszym bodźcem, co prowadzi do szybkiego przemęczenia. Oznacza to tyle, że musimy bardzo uważać na poziom stymulacji środowiska zewnętrznego, w którym się poruszamy. Błahy incydent w postaci potknięcia się na oczach innych lub rozśpiewane, imprezowe towarzystwo mogą spalić nas energetycznie na resztę dnia (a to dopiero dziesiąta?). Moim skromnym zdaniem, jeżeli jesteś osobą wysoko wrażliwą i nie masz żadnych uzależnień w dzisiejszym przebodźcowanym świecie (np. social media) to albo prawdopodobnie nie istniejesz albo odznaczasz się wyjątkową siłą woli i dyscypliną godną Mariusza Pudzianowskiego, bo mając w zasięgu ręki tak bogate i szybkie źródło doznań (mózg) musiałbyś osiągnąć stan nirwany, aby po nie nie sięgnąć. Osiągnięcie wysokiej dyscypliny przez osoby wrażliwe wydaje się być czymś niemożliwym, bo to tak jakby powiedzieć nagle swojemu mózgowi “przestań odczuwać” i “przestań wyobrażać” (Może dlatego artyści mają tak często problem z nałogami i wczesnym wstawaniem? 😉). Innymi słowy – dla wrażliwców rzeczy uważane przez innych jako normalne (np. głośny koncert, zebranie towarzyskie, życie w mieście) są powodem do częstszego odczuwania. Im więcej osoba wysoko wrażliwa odczuwa tym szybciej się męczy. Dlatego tak często musimy po prostu się “odciąć”. Bez tego byśmy zwyczajnie zwariowali.
- Głębokie przetwarzanie i rozgałęzione myślenie. Przyznam Ci szczerze, że pisząc ten tekst zaczynam się coraz bardziej bawić, ale w smutnym tego słowa znaczeniu. Bo im bardziej uświadamiam sobie o posiadaniu cech wrażliwca, tym bardziej dochodzi do mnie jak bardzo mamy prze*ebane. I nie zrozum mnie źle. Dostrzeganie więcej niż inni, czy próba głębszego zrozumienia sensu naszej egzystencji może być świetną zabawą. Dlaczego jednak myślę, że mamy bardziej przesrane niż z początku mogłoby się nam wydawać? Właśnie przez zabójcze kombo emocjonalności, głębokiego przetwarzania, rozgałęzionego myślenia i “mózgu jak na koksie”. Podpunkt ten będzie bardziej rozwinięty, ponieważ chcę przekazać w nim w jak najlepszy sposób co dzieje się w mózgu osoby wysoko wrażliwej:
- Głębokie przetwarzanie u osób nadwrażliwych cechuje się świadomym dostrzeganiem niemalże każdej docierającej do nas zmysłowo informacji. Co oznacza, że jak mocno byśmy tego nie chcieli to musimy użyć energii i siły woli do tego, aby móc zdecydować czy ta myśl jest dla nas ważna czy nieważna. Osoby normalne, cechujące się niższym poziomem wrażliwości niejako podświadomie “olewają” tę część myśli, która wydaje się dalece niepotrzebna. Osoby wysoko wrażliwe mają problem z priorytetyzowaniem myśli. Dla mnie lecąca w tle muzyka, bzyczenie latającej muchy czy rozmowy za ścianą są w takim samym stopniu angażujące jak zadanie, które mam przed sobą do zrobienia (dlatego nie jestem w stanie skupić się na kilku zadaniach naraz i do zadań wymagających dużego skupienia potrzebuję idealnej ciszy).
- Ustaliliśmy już, że jako osoba WWO dostrzegasz absolutnie wszystkie (albo większość) myśli, które pojawiają się w Twojej głowie, czyli musisz mocno się skupić, aby olać szczekającego za oknem psa albo przestać ciekawić się kształtem stojącej obok szklanki (jak mam ja w tym momencie), żeby wrócić do tej myśli obecnie “najważniejszej”. Ten przykład jest dokładnie opisem tego, co musiałem świadomie wykonać przed chwilą. Jeżeli po upływie godziny od pisania tego artykułu zapytałbyś osobę niewrażliwą czy słyszała za oknem szczekającego psa to prawdopodobnie odpowiedziałaby, że nie (faktem jest, że słyszałaby tego psa, ale po prostu jej podświadomość błyskawicznie uznałaby to za niegodne zapamiętania). Z nami jest inaczej – przetwarzamy głęboko docierające do nas bodźce. Dostrzegamy docierające do nas myśli i uczucia, a następnie w sposób świadomy musimy zdecydować co z nimi robić – puszczać, czy zostawiać? Już sam ten fakt nie brzmi zbyt ciekawie. No bo sortowanie każdej pojawiającej się myśli wygląda jak monotonna, ciężka praca. Jeżeli jednak zdążyłeś już zmęczyć się samą próbą wyjaśnienia czym jest głębokie przetwarzanie to mam dla Ciebie pocieszenie – to dopiero początek (oczywiście jeśli uważasz się za sadystę). Dolejmy zatem oliwy do ognia.
- Rozgałęzione myślenie jest czymś co mógłbym nazwać niekończącym się strumieniem nowo pojawiających się domysłów i historii na temat rzeczy, które aktualnie docierają do mojej wyobraźni. Weźmy za przykład wspomnianego wyżej psa i szklankę. Bułką z masłem byłoby pomyślenie po prostu o szczekającym psie i zapomnienie o nim, bo to tylko pies i w sumie jak to pies – szczeka. Jednak w umyśle osoby o rozgałęzionym myśleniu rzekomy niewinny kundel może oznaczać katastrofę. Dołóżmy do tego szklankę o intrygującym kształcie podstawy i mamy świetny przepis na brak skupienia nad wykonywanym projektem. Dlaczego pies i szklanka tak bardzo przeszkadzają mi w pisaniu artykułu?
- Jeżeli nie włożę dużej ilości energii w “niesłyszenie” szczekającego za oknem psa to mój umysł zaczyna wytwarzać mimowolnie losowe obrazy. Jest to efekt pojawienia się myśli o tym psie w jednej z szufladek mojego świadomego umysłu i niepuszczenia jej przeze mnie w niepamięć. Wyobraźmy sobie konkretną myśl jako pień drzewa. Jeżeli wystarczająco długo zagości ona w moim umyśle to drzewo zapuści korzenie przez co jeszcze trudniej będzie je ściąć. Następnie zaczyna się podlewanie, czyli mój mózg zaczyna niejako karmić tę myśl kolejnymi niezwiązanymi ze sobą obrazami starając się skojarzyć je z tą myślą o szczekającym za oknem psie (pamiętajmy, że to wszystko odbywa się ciągle w trakcie pisania artykułu). W ten sposób powstają kolejne gałęzie drzewa. Niezwiązane ze sobą obrazy doczepiają się niejako do tej jedynej myśli o szczekającym psie: “Ten pies jest na pewno mieszańcem z rasą golden i ma złote umaszczenie. Musi być trochę niższy niż normalny retriever. Ma na imię Radek. Wołająca go właścicielka to na pewno szczupła brunetka w dresie, ma około 25 lat. Studiuje administrację na pobliskim uniwersytecie. Ciekawe czy byśmy się polubili? Musi kochać tego psa. Sposób w jaki go woła świadczy o tym, że go kocha. Radek na pewno teraz aportuje piłkę”. Warto wspomnieć, że nigdy nie widziałem ani Radka, ani jego właścicielki.
- W czasie psich rozmyślań zaczynam patrzeć na stojącą obok komputera przezroczystą szklankę z Ikei: “Made in Russia. Dlaczego akurat w Rosji? Jakbym miał firmę to byłby to chyba ostatni kraj, w którym bym coś produkował. Dziewięciokąt w podstawie. Ciekawe. Dlaczego nie dwunastokąt? Czy dziewięciokątna podstawa jest bardziej ergonomiczna? Dlaczego nie koło? Wydaje mi się, że jest trochę za ciężka jak na szklankę. Chociaż zadziwiająco szybko rozpada się w drobny mak przy uderzeniu. Chciałbym poznać gościa, który ją zaprojektował”.
- W ten sposób dwa osobne drzewa z psem i szklanką w podstawie rozrastają się do tego stopnia, że zaczynają przyćmiewać drzewo z artykułem w jego centrum. Artykuł stanowi już niewielką część mojego sadu myśli przez co muszę się naprawdę skupić, żeby uciąć dwa pozostałe. W tym celu najlepiej jest wstać sprzed komputera i zająć się przez moment czymś innym, żeby znów móc wrócić do artykułu. I tak w kółko. Zamiast myśli o psie i szklance wstaw tu teraz dowolne dwie rzeczy, o których następnie mogę pomyśleć.
- Jeszcze się nie zmęczyłeś/aś? Oznacza to, że albo jesteś sadystą albo nigdy nie poczułeś się jak WWO. Do pieca, w którym obecnie znajduje się głębokie przetwarzanie i rozgąłezione myślenie dołączmy wysoką emocjonalność. Pół biedy, jeżeli niczym pracownik taśmowy musielibyśmy po prostu sortować pojawiające się kolejno w głowie obrazy albo ucinać przerośnięte drzewa w naszym rozrośniętym sadzie myśli. Największym wyzwaniem jest stawienie czoła emocjom, którym ulegamy podczas taśmowo rozgałęzionej projekcji kolejnych obrazów. W teorii pojawiające się skojarzenia to zrodzone w naszej wyobraźni nic nie znaczące wymysły, ale z doświadczenia wiem, że biorą się one przede wszystkim z naszego życia. Pamiętacie brunetkę z psem Radkiem? W momencie, gdy wyobraziłem sobie jej twarz to automatycznie przypomniałem sobie o wszystkich dziewczynach z mojego życia, które mnie odrzuciły. Jej twarz była kombinacją ich wszystkich razem wziętych i zrobiło mi się w tym momencie nadwyraz smutno. Poczułem się bezwartościowy. Szczekający z radością pies podsunął mi obraz szczęśliwej, bawiącej się w ogródku pod domem rodziny niczym z reklamy Pedigree. Niemalże poczułem ciepło bijącego swoim żarem letniego słońca i ukojenie orzeźwiającej, zraszanej wody, podlewającej każdy kąt rodzinnej działki. Ale potem jak grom z jasnego nieba uświadomiłem sobie, że prawdopodobnie nigdy nie stworzę tak szczęśliwej rodziny, bo sam nigdy nie miałem dobrych wzorców. I zrobiło mi się niesamowicie smutno.
- To nie same obrazy, ich skomplikowanie, szybkość z jaką się pojawiają, wysiłek jaki musimy wkładać, żeby je odgonić, ale przede wszystkim emocje jakie za sobą niosą są według mnie największym problemem jaki spotyka osoby wysoko wrażliwe. To skala odczuwanych bodźców i uczuć stanowi o naszej wyjątkowości, ale także problemie, z którym będziemy borykać się przez całe nasze życie. Dlatego, odpowiadając na pytanie z samego początku artykułu, warto jest umieć zidentyfikować osoby wysoko wrażliwe w najblizszym otoczeniu i służyć im radą oraz wsparciem w trudnych chwilach. Niezrozumienie, dawanie porad typu “przesadzasz” albo “przewrażliwiony/a jesteś” sprawi, że jeszcze bardziej zamkną się one w sobie i nigdy nie będziesz mieć okazji, aby zobaczyć jak w pełni świecą swoim pełnym blaskiem. Jesteśmy niczym kwiaty. Gdy zapewnisz nam odpowiednie środowisko do rozwoju to jesteśmy w stanie wprowadzić w Twoje życie oszałamiające piękno i zapach. Jeżeli jednak zaczniesz nas oceniać, krzyczeć albo co gorsza przyćmisz słońce nie pozwalając okazywać nam naszych najlepszych atutów to uschniemy prędzej niż się spodziewasz.
- Jeśli miałbym w skrócie podsumować jak mniej więcej przebiega proces myślowy osoby wysoko wrażliwej zrobiłbym to używając schematu poniżej (zakładamy, że dźwięk dochodzący z zewnątrz nie jest mocno drażniający, ale jednak słyszalny):
- Tak naprawdę dopiero całkowite odcięcie się od bodźca (szczekanie psa) umozliwi mi pełne skupienie się na wykonywanej czynności. Skąd wiem, ze inni “normalni” ludzie są w stanie skupić się przykładowo na wykonywanym projekcie, gdy wokół panuje głośna muzyka lub rozmowy innych osób? Studiuję informatykę i miałem okazję wielokrotnie robić zadania na studia ze znajomymi. Podczas, gdy oni bawili się w najlepsze programując na wspólnej przestrzeni wydziału zwanej “jadalnią”, ja z kolei nie mogłem skupić się nawet na kilka sekund pobudzony faktem, że wokół znajdują się inni ludzie. Sama obecność innych osób wokół mnie sprawia, że mój mózg jest w stanie “gotowości” zareagowania na ich zachowanie. Nawet pracując w biurze, w którym panowała niemalże totalna cisza nie byłem w stanie w pełni skupić się na zadaniach ze względu na obecność innych pracowników w pomieszczeniu. Jedynym miejscem, w którym pracuje mi się dobrze jest moje mieszkanie.
- Kreatywność i wyobraźnia oraz wrażliwość na sztukę – o tym chyba nawet nie powinienem wspominać, bo powyższe podpunkty mówią same za siebie. Zamknięci często w naszych umysłach snujemy historie i opowieści, które nigdy by się nie wydarzyły. Wyobrażamy sobie obrazy niemające prawa istnieć. Wiele osób wysoko wrażliwych właśnie w sztuce znajduje swojego “konika”. Ja przykładowo, nie mając dłuższego kontaktu z jakąś formą sztuki (dobry film, serial, gry, obrazy, muzyka, książka) zaczynam odczuwać jak uchodzi ze mnie energia. To właśnie karmiąc się niezwykłymi opowieściami i pięknymi obrazami ładuję baterie życiowe. Ponadto moje sny są tak realne, że często powodują u mnie bardzo silne emocje po przebudzeniu i muszę niejako “dochodzić do siebie” po przespanej nocy.
- Awersja do przemocy i okrucieństwa – uważam jednak, że jest to sprawa wysoce indywidualna. Tak jak ja sam dobrze toleruję przemoc w filmach i grach (może dlatego, że zostałem na nich wychowany), tak w realnym życiu nie jestem już w stanie jeść mięsa. W pewnym momencie mojego życia coś pękło. Sądzę, że wynika to z wysokiego poczucia empatii i wysokiej moralności. WWO nie są w stanie być częścią czegoś co może krzywdzić innych, jest aktem niesprawiedliwości albo w jakiś sposób dąży do wyniszczania środowiska. Buntujemy się wewnętrznie, jeżeli widzimy jak ktoś cierpi bez powodu. I nie musi to być wcale jawna przemoc fizyczna. Niekiedy akty egoizmu albo niezwrócenie uwagi na potrzeby innych. Jestem zdania, że prędzej czy później jako osoba wysoko wrażliwa doznasz przebudzenia i wiele rzeczy na świecie wyda Ci się absurdalnych. Czasem to uczucie może być tak przytłaczające, że zaczyna się myśleć o świecie ludzi jako z definicji złym. Z drugiej strony nie ma powodów (mimo wyjątków od reguły), które pomagałyby nam odzyskać wiarę w ludzkość. Analizując historię (z pominięciem ostatnich 20 lat) dojdziemy do wniosku, że czasy ludzkości to czasy wyjątkowo krwawe, samolubne i niemające wiele wspólnego z dążeniem do wspólnego dobra. Na szczęście żyjemy na zakręcie czasu, w którym ludzkość zwróciła się ku tym lepszym wartościom.
- Trudności w kontaktach międzyludzkich – mimo, że jesteśmy świetnymi obserwatorami i bezbłędnie oceniamy relacje pomiędzy ludźmi to słowa innych możemy odbierać często zbyt dosłownie. Tutaj znowu pierwsze skrzypce gra nasza moralność. Makiawelizm i gierki w celu zdobycia władzy nad drugą osobą są dla nas godne pogardy. W naszych umysłach nawet ciężko jest sobie wyobrazić, aby posiadać z definicji złe intencje albo celowo atakować kogoś przekazem podszytym szyderstwem czy kpiną. Cierpi często na tym również nasze ego. Zbyt dosłowne tłumaczenie słów innych może powodować u nas wewnętrzny bunt i obrażanie się. Przykładowe słowa typu “jesteś głupi/słaby” rzucone przez współpracownika, współmałżonka czy partnera w konkretnym kontekście mogą bardzo nas urazić. Przez nasze częste przeboćcowanie możemy być uznawani także za zamkniętych w sobie, ignorujących otoczenie czy ciągle zmęczonych. Często również męczymy się w strefach publicznych, gdzie mamy wrażenie, że wszyscy nieustannie nas obserwują i krytykują. Nie jesteśmy w stanie znieść tego uczucia na dłuższą metę. Wewnętrzny bunt może pojawiać się u nas także w wyniku przeżytej niegdyś traumy. Ja przykładowo, bardzo nie lubię jak ktoś (nawet nieświadomie) próbuje wpływać na moją decyzję sugerując, że powinienem coś zrobić albo zachowywać się w określony sposób. Staje się wtedy wręcz bardzo agresywny i wszystkimi siłami próbuję pokazać drugiej osobie, że “może się oddalić” jeżeli wpływa na moją wolną wolę.
- Niska odporność na stres i nadmiar obowiązków – wynika to z wysokiej emocjonalności i automatycznego snucia scenariuszy pt. “co się stanie gdy mi się nie uda”. Nie potrafimy skupiać się na kilku zadaniach jednocześnie, a nawał pracy powoduje, że czujemy się jakbyśmy tonęli. Zaczynamy rozważać najgorsze możliwe opcje, które się wydarzą gdy nie podołamy narzuconym zadaniom. Ja sam jestem w stanie zrobić więcej, gdy nie mam określonego terminu oddania projektu i mogę swobodnie przemyśleć dany temat.
- Częste poczucie niezrozumienia i potrzeba izolacji – czy kiedykolwiek czułeś, że świat, w którym się znajdujesz nie jest “Twoim” światem? Jest zbyt brutalny, niesprawiedliwy i niewrażliwy? Czy ciągle czujesz się oceniany i niezrozumiany przez innych? Prawdopodobnie jesteś wysoko wrażliwy. Jedynym rozwiązaniem jakie dostrzegam w przypadku poczucia nieprzynależenia i alienacji społecznej jest stworzenie swojego własnego “małego świata”. Nie bez powodu w logo tego bloga znajduje się szklana bańka z dmuchawcem w środku. Najlepsze co może zrobić osoba wysoko wrażliwa to dobranie wokół siebie takich ludzi, którzy ją zrozumieją oraz zaczęcie traktowania swoich potrzeb jako priorytetowe. Wiele WWO może w tym momencie się zbuntować i powiedzieć, że żyją, aby służyć innym. Ja jestem zdania, że jesteś w stanie służyć innym dopiero wtedy, gdy sam jesteś szczęśliwy. Poświęcanie swojego dobra dla innych nigdy Cię nie uszczęśliwi.
- Zamartwianie się – no i tutaj także wkracza nasza kochana emocjonalność. Potrafimy spędzić godziny na rozmyślaniu o tym “co by było gdybym jednak nie powiedział tego co powiedziałem 3 lata temu dziewczynie, z którą chodziłem.” Na uwagę zasługuje także niesprawiedliwe traktowanie nas przez inne osoby. Osoby niewrażliwe mogą często powiedzieć w naszym mniemaniu o kilka słów za dużo (nie mając skrzywdzenia nas w swojej intencji). Mimo logicznej świadomości tego, że ktoś nie chciał nas skrzywdzić to poświęcamy wiele czasu na analizowanie “jak ktoś w ogóle mógł to zrobić”. Nie zdajemy sobie sprawy, że nasz idealny, wręcz książkowy świat nie ma nic wspólnego ze światem często podstępnych, interesownych ludzi.
Z powyższego wpisu może wynikać, że osoba wysoko wrażliwa jest w pewnym stopniu słabsza albo szybciej się męczy. Być może. Jednak z doświadczenia mogę powiedzieć, że ja jestem w stanie przeżyć i wytrzymać emocjonalnie więcej niż inni. Jak to działa? Otóż fakt, iż codziennie jestem poddawany dużym falom emocji w porównaniu do normalnych ludzi sprawił, że niejako “przyzwyczaiłem się” do targających mną namiętności. To tak jak z bokserem. Czy fakt, że przyjmuje on dużą ilość ciosów w jego długiej karierze osłabia go czy powoduje, że staje się mocniejszy? Jeżeli założymy, że pod nawałem ciosów nie zszedł z tego świata to możemy stwierdzić, że wyrobił w sobie pewną odporność na ataki przeciwnika. I myślę, że jest tak również z nami. Jedynym warunkiem, aby stawać się mocniejszym jest konkretny trening i nauczenie się nabierania dystansu do naszych emocji. Jednak w naszym przypadku może być to nieco trudniejsze, ponieważ jesteśmy niczym atomowa bomba emocjonalna, w której zachodzą nieustanne reakcje rozszczepienia cząstek uwalniających kolejne pokłady uczuciowej energiii. Jest to proces, który kończy się dopiero (jak w przypadku bomb) w momencie całkowitego rozpadu cząstek, czyli u nas – śmiercią. Nie możemy tego wyłączyć, a próba walki z naszą naturą z góry skazana jest na niepowodzenie. Jedyną słuszną i właściwą drogą jest próba ujarzmienia naszego “emocjonalnego alter ego” i oswojenie go. Inaczej niczym niespodziewany brat czy siostra od innego ojca, będzie przypominał o sobie w momentach, w których jest najbardziej niechciany.
Wybacz mi chłodny wydźwięk powyższego akapitu, ale jestem zdania, że lepiej jest prędzej wylać na siebie kubeł zimnej wody (i w końcu uznać, że nie jest to aż takie straszne), aniżeli żyć w nieświadomości i potykać się co rusz “o własne nogi”. Jeżeli jesteś wysoko wrażliwym czytelnikiem tego wpisu to proponuję Ci pewną zabawę. Zlokalizuj swoje słabe strony, które według Ciebie sprawiają, że Twoje życie jest gorsze niż mogłoby być. Następnie w każdym tygodniu pracuj nad każdą nich (możesz wydłużyć pracę nad daną cechą nawet o kilka tygodni jeśli naprawdę w czymś kulejesz albo sprawi Ci to fun).
U mnie długo było tak z introwertyzmem, wysoką wrażliwością oraz ogólnym zamknięciem się w sobie. Dzisiaj, pomimo tego, że w sumie ciągle jestem trochę aspołeczny i cieszę się poniekąd z przebywania w kwarantannie (serio) to uważam, że wykonałem świetną robotę, jeśli chodzi o kontakty społeczne. Sądzę, żę poznając mnie, ostatnią Twoją myślą byłoby “ten koleś na pewno nie lubi ludzi”. Ja zrobiłem to niestety wybierając learning the hard way, czyli ścieżkę najszybszą, ale najbardziej bolesną (będąc osobą totalnie zamknięta w sobie postanowiłem sprzedawać ubezpieczenia i czasem przedstawiałem ofertę przed kilkudziesięcioosobową publiką), co ostatecznie skończyło się upadkiem finansowym i lekką traumą. Ale nie ma tego złego. Bardzo cieszę się z takiego obrotu spraw. Tobie zatem, jeżeli jest Ci niewygodnie z jakąś cechą, proponuję zaczęcie od małych kroków. Wtedy, mając lęk społeczny, zagadywałbym po prostu do spotkanych na ulicy ludzi z pytaniem “jak im minął dzień”. Bo co najgorszego może się stać?
Zdaję sobie sprawę, że końcówka wypadła trochę “coachingowo”, ale zwyczajnie źle bym się czuł zostawiając Cię z wnioskiem, że wysoka wrażliwość to w sumie bardziej ciężar niż dar. Według mnie wszystko zależy do tego jak mocno jesteś w stanie pracować nad sobą i jak sprytnie “wtopisz się” w ramy dzisiejszego systemu, który nadwrażliwości raczej nie sprzyja. No bo kiedy tak naprawdę kończy się nadwrażliwość, a zaczyna lenistwo? Sam się często nad tym zastanawiam jak czegoś nie chce mi się robić 😊 Niedługo powstanie także kolejny wpis o poradach dla osób takich jak ja – czyli tak naprawdę ode mnie dla mnie – bazowanych na moich doświadczeniach i przeżyciach. Postaram się przekazać trochę wiedzy samemu sobie, tylko kilka lat młodszemu, z tą wiedzą na temat WWO, którą mam teraz, a nie miałem kiedyś.
Zapraszam Cię do dyskusji pod tym postem (może jest jakaś cecha, która powinna się tu znaleźć) oraz do dołączenia do naszej grupy facebookowej, gdzie spotkasz inne osoby wysoko wrażliwe:
https://www.facebook.com/groups/wysokowrazliwi/
Zapraszam Cię również do sprawdzenia poniższego wideo, zostało w nim wymienionych kilka cech, o których ja tutaj nie wspomniałem:
Pozdrawiam ciepło,
Wojtek.
YouTube: https://www.youtube.com/channel/UCE5VuSTO1A1fzcbL3MyhpFA
Instagram: https://www.instagram.com/wysokowrazliwy/
Facebook: https://www.facebook.com/wysokowrazliwy/
Kurs, z którego korzystam przy prowadzeniu bloga: https://akademiapl.recomme.io/r/zzenaeqg
Źródła:
http://www.hsperson.com/pdf/JPSP_Aron_and_Aron_97_Sensitivity_vs_I_and_N.pdf